czwartek, 30 listopada 2017

Kanapka z pieczenią wieprzową według Clausa Meyera


Bardzo miło wspominam zeszłoroczne przepisy na remuladę i skandynawskie kanapki. Były nie tylko wyjątkowo smaczne, ale dostarczyły mi mnóstwo radości w trakcie przygotowywania i fotografowania — uznałam, że są tak urocze, że zdecydowałam się na zaprezentowanie ich na malutkich paterach. Kolejną okazją do pamiętania o nich przeze mnie jest fakt, iż Ania, organizująca akcję Kuchnia skandynawska uznała, że zasługują na jedną z dwóch nagród. Miało to dwa ważne skutki — otrzymałam między innymi książkę Clausa Meyera, dzięki czemu mogłam w obu akcjach skandynawskich, letniej i jesiennej, przygotować aż 15 jego przepisów. O drugim Ania już wie, a na blogu może napiszę o tym w grudniu ;) Doszłam do wniosku, że w tym roku też nie powinno zabraknąć kolejnego przepisu na kanapkę na blogu ;) Zdecydowałam się na zachwalaną przez Clausa, która, przygotowywana w jego delikatesach jesienią i zimą, podobno świetnie się sprzedaje, włączając w to Boże Narodzenie ;) 

Zamierzam wypróbować te kanapki także z wołowiną i indykiem. Claus proponuje upieczenie przy nadarzającej się okazji dodatkowo 800 g mięsa, ale sądzę, że wystarczy doliczyć 400-600 g mięsa, ponieważ nie zużyłam całej porcji. Część przygotowanej czerwonej kapusty na ciepło zamroziłam i zamierzam ją wykorzystać w przyszłości do kolejnych kanapek. Są one wyjątkowo sycące, wystarczą jako solidny lunch czy kolacja, a Claus praktycznie zauważa, że świetne będą na dzień po zakrapianej świątecznej imprezie ;) Najlepiej przygotowywać je bezpośrednio przed podaniem, aby bułki nie przemokły od sosu.

pieczeń wieprzowa  (powinna wystarczyć na 8 plastrów)
2 łyżki jogurtu greckiego
2 łyżki domowego majonezu
1 łyżka musztardy z grubo zmieloną gorczycą
1 łyżeczka octu jabłkowego
1 łyżeczka miodu akacjowego
sól
świeżo zmielony pieprz
1 jabłko
4 marynowane ogórki (najlepiej korniszony)
4 bułki

W miseczce wymieszać jogurt, majonez, musztardę, ocet, miód, sól i pieprz. Jabłka pokroić na ćwiartki, a po usunięciu gniazd nasiennych — na plasterki. Korniszony również pokroić na plasterki.

Kapustę podgrzać w rondelku, a pieczeń (w całości) w piekarniku przez 10-15 minut w temperaturze 170°C.

Bułki przekroić, można je podpiec. Posmarować wszystkie połówki musztardowym dressingiem. Kapustę wyłożyć na sito, aby się odsączyła. Pieczeń pokroić na 8 plastrów. Na każdej dolnej połówce ułożyć po dwa plastry mięsa, oprószyć solą, przybrać czerwoną kapustą, plasterkami jabłek i korniszonów. Przykryć górnymi połówkami bułek. 


Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.

Medaliony z polędwiczek wieprzowych z karmelizowaną cebulą według Clausa Meyera


Claus twierdzi, że to danie „jest nową duńską potrawą klasyczną, która pojawia się wśród gorących przekąsek na przyjęciach”. Zapewne można cebulę i mięso wcześniej obsmażyć, umieścić w przykrytym żaroodpornym naczyniu, a potem tylko dopiec w piekarniku, przedłużając podany czas, jeśli zbyt przestygnie. W taki właśnie sposób zamierzam przygotować medaliony przy okazji spotkania z przyjaciółmi, bo zdanie „Ocet dodany do cebuli przenosi ją na nowy poziom smaku”, choć nieco pompatyczne, jest jak najbardziej zgodne z prawdą ;) Tak smacznej cebuli jeszcze nie jadłam. Zamiast proponowanej marynowanej dyni z koperkiem i ziemniaków z wody, postanowiłam zrobić dwa w jednym i medaliony podałam z purée z ziemniaków i dyni ;)

6 cebul
20 g zimnego masła
2 gałązki tymianku
2 łyżki octu jabłkowego
sól
świeżo zmielony pieprz
600 g polędwicy wieprzowej

Cebule obrać i pokroić w cienkie półplasterki. Na patelnię wrzucić cebulę wraz z połową masła i oberwanymi listkami tymianku. Smażyć 15-20 minut, aż cebula zmięknie. Gdy zacznie się karmelizować, dodać ocet oraz doprawić solą i pieprzem. Smażyć jeszcze kilka minut, aż będzie jasnobrązowa. Przełożyć do żaroodpornego naczynia.

Polędwicę pokroić na osiem kawałków, rozpłaszczyć je ręką. Na gorącą patelnię wrzucić resztę masła. Gdy się spieni dodać medaliony i smażyć po 2-3 minuty z każdej strony na złoty kolor. Doprawić mięso solą i pieprzem, a następnie umieścić w żaroodpornym naczyniu obok cebuli. 

Piec w temperaturze 170°C przez 6-7 minut. 


Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.

Mięso jelenia z kurkami i sosem żurawinowym według Signe Johansen


Jeśli macie ochotę na odświętny, niezbyt ciężki obiad, mięso jelenia będzie świetnym wyborem. Jest oblepione odrobiną glazury powstałej z porto i sosu żurawinowego, a towarzyszą mu podsmażone kurki i — w moim przypadku — ziemniaki pieczone w przyprawach. To nieco zmodyfikowany przepis Signe, ponieważ nie miałam steków, a jedynie pokrojone już w kostkę mięso jelenia. Sos borówkowy ze słoika zastąpiłam własnoręcznie przygotowanym żurawinowym, co jest niezwykle proste. Zamiast kurek można użyć innych leśnych grzybów, a nawet pieczarek portobello. 

40 g masła plus 1 łyżka
2 łyżki oleju
800 g mięsa łosia lub jelenia
100 ml porto lub madery
100 g kurek
sól pieprz
sos żurawinowy lub borówkowy

Pokroić mięso na kawałki, usunąć błony. Rozgrzać na dużej patelni 40 g masła z olejem i usmażyć mięso (nie będzie to trwało bardzo długo). Dodać porto lub maderę do rondla. Poczekać, aż się zredukuje do ⅓. Przetrzeć do rondla przez sito łyżkę lub dwie sosu żurawinowego lub borówkowego i wymieszać, aby gęsty sos oblepił mięso. Doprawić solą i pieprzem. Odstawić z ognia i przykryć.

W rondelku rozpuścić łyżkę masła, dodać kurki i smażyć 5 minut. Doprawić solą i pieprzem.

Podawać gorące, z resztą sosu żurawinowego.



Inspiracja: Signe Johansen, Scandilicious.


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.


Sos żurawinowy


Sos żurawinowy świetnie pasuje do mięs oraz serów, efektownie wygląda i bardzo łatwo go przygotować. 

230 g żurawiny
150 g cukru
50 ml wody

Wszystkie składniki podgrzewać w rondlu, aż owoce popękają i puszczą sok. Sprawdzić, czy nie trzeba sosu dosłodzić. Odstawić do przestygnięcia. Przed podaniem przemieszać łyżką, ponieważ stygnąc, sos zgęstnieje.


środa, 29 listopada 2017

Ciasto nasączone syropem z kwiatów dzikiego bzu


Pelargonie za naszymi oknami nadal kwitną, mimo dwukrotnej śnieżnej zadymki, ale jeśli już tęsknicie za latem, możecie przygotować orzeźwiające nasączone sokiem z cytryny i — lubianego przez Skandynawów  — syropu z kwiatów bzu. Ciasto powinno się podawać na drugi dzień, jest wtedy bardziej wilgotne i takie pozostaje przez 2-3 dni. Syrop można przygotować latem samodzielnie albo kupić o każdej porze roku w IKEA ;) Nie przepadam za cytrynowymi ciastami, ale to mi smakowało, Witek — jak zwykle — był zachwycony ;)

220 g cukru
2 jajka
250 g jogurtu naturalnego lub greckiego
150 ml oleju o neutralnym smaku
skórka z 2 cytryn
300 g mąki pszennej
1½ łyżeczki sody oczyszczonej

150 ml syropu z kwiatów dzikiego bzu
40 g cukru
sok z 1 cytryny

Dno tortownicy o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia, a wewnętrzne krawędzie obręczy posmarować olejem. W misce wymieszać mąkę z sodą oczyszczoną.

Utrzeć jajka z cukrem, aż będą jasne i puszyste, dodać jogurt, olej, i drobno startą skórkę z cytryny. Do masy dodać mąkę z sodą i wymieszać, aż składniki się połączą — nie przedłużać tego procesu. Przelać masę do tortownicy. Piec w temperaturze 175°C przez około 55-60 minut (piekłam w górnej komorze piekarnika przy włączonej górnej grzałce i termoobiegu). Wbić w środek ciasta patyczek do szaszłyków i sprawdzić, czy jest suchy. Odstawić formę na kratkę.

W rondelku podgrzewać syrop z kwiatów dzikiego bzu wraz z cukrem, aż ten się rozpuści. Dodać sok z cytryny. Ciepłe ciasto na całej powierzchni ponakłuwać patyczkiem i nasączyć syropem. Pozostawić w formie co najmniej na 15 minut, studzić na kratce. Podawać następnego dnia.


Inspiracja: Jedzenie gotowe!


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.